Tadeusz Klekowski - Sanatorium Wleń

Wspomnienie – Tadeusz Klekowski

ŻYCIE I DZIAŁALNOŚĆ lekarza medycyny śp. dr Tadeusza Klekowskiego w latach 1957-1971 dyrektora Kolejowego Sanatorium Zdrojowego we Wleniu. Opracowanie na podstawie materiałów rodzinnych P. Klekowskich mgr Witold Szczurek.

 

Tadeusz Klekowski urodził się 30 stycznia 1901 r. w Pińsku w rodzinie pracownika warsztatów kolejowych – Ignacego. W 1922 r. uzyskał świadectwo dojrzałości. W 1923 roku przyjęty został na wydział medyczny Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie, który kończy 17 grudnia 1928 roku pracą doktorancką z bakteriologii u prof. dr Sergiusza Sehillinga-Siengalewicza.

 

Pierwszą pracę w charakterze lekarza podejmuje w I klinice chorób wewnętrznych Uniwersytetu Wileńskiego. Potem pracuje w kasie chorych i ubezpieczalni w Wysokie Litewskie. Od 15 maja 1937 do 18 września 1939 zatrudniony został przez Dyrekcję Okręgową Kolei Państwowych w Wilnie, a potem w Brześciu n. Bugiem w charakterze asystenta. W czasie tej pracy kończy konserwatorium muzyczne w Wilnie w klasie skrzypiec.

W latach 1939/40 dr Tadeusz Klekowski piastował stanowisko kierownika działu zdrowia polskiej sekcji pomocy przy litewskim czerwonym krzyżu w Wilnie. W latach 1941 – 1943 był kierownikiem ambulansu II polikliniki. W latach 1944/45 dyrektorem II polikliniki oraz tzw. komisji abortowej na miasto Wilno oraz lekarzem chorób wewnętrznych polikliniki kolejowej i członkiem komisji inwalidzkiej w Wilnie.

Od 24 marca do 10 października 1945 roku dr Tadeusz Klekowski pełni funkcję przewodniczącego polskiej rady lekarskiej przy Urzędzie Pełnomocnika Głównego Rzeczypospolitej Polski d/s ewakuacji w Wilnie. Na stanowisku tym dr Tadeusz Klekowski organizował pomoc lekarską i pielęgniarską na wszystkie transporty ludności polskiej przemieszczanej w nowe miejsca zamieszkania. W 1946 roku w jednym z ostatnich transportów przybył z rędziną na teren Trójmiasta i zamieszkał w Sopocie.

Na początek jest lekarzem obwodowym ubezpieczalni społecznej i pełnomocnikiem lekarzy polskich w Sopocie. Następnie kierownikiem przychodni obwodowej w Gdańsku. Potem Naczelnikiem Lecznictwa Morskiego Urzędu Zdrowia w Gdyni oraz Dyrektorem Przychodni Wojewódzkiej – Przyklinicznej w Gdańsku.

Od dnia 1 sierpnia 1957 roku Centralny Zarząd Kolejowej Służby Zdrowia w osobie Dyrektora dr Pertkiewicza powierza Mu Kolejowe Sanatorium Zdrojowe we Wleniu. Od początku dr Tadeusz Klekowski dał się poznać, jako znakomity administrator, stale doskonalący zakład z myślą o rehabilitacyjnym profilu, upatrując w tym wielką szansę dla Wlenia.

W celu osiągnięcia właściwego poziomu usług leczniczych oraz podniesienia prestiżu zakładu rehabilitacyjnego wśród pacjentów jak i pracowników kolejowej służby zdrowia, Dyrektor Klekowski nawiązuje praktyczne kontakty z następującymi placówkami w Polsce: Instytutem Reumatologicznym w Sopocie, Instytutem Reumatologii w Warszawie, Instytutem Rehabilitacji w Poznaniu i ze Stołecznym Centrum Rehabilitacyjnym w Konstancinie.

Od początków swojej pracy na stanowisku Dyrektora Sanatorium we Wleniu zabiega o pozyskanie nowych obiektów, które po przebudowie w bardzo krótkim czasie są sukcesywnie oddawane do użytku. Są to: szpitalik na ul. Kościuszki we Wleniu, domek myśliwski zwany potem Leśnym Dworem oraz kompleks pałacowy na Lennie – Zamku. Ten ostatni obiekt przysporzył najwięcej kłopotów przy kupnie, znajdował się w posiadaniu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, które wykorzystywało obiekt tylko przez dwa miesiące w roku na kolonie dla dzieci pracowników służby bezpieczeństwa. Fakt nabycia wspomnianego obiektu przez PKP przysporzył Dyrektorowi splendoru wśród notabli wleńskich. Systematycznie przybywa sanatorium Wleńskiemu pacjentów. W 1970 roku ilość łóżek kształtuje się na około 260. Wzrasta ilość lekarzy i w szczytowym momencie Sanatorium we Wleniu zatrudnia ich około 10-ciu.

Lekarze od momentu zatrudnienia interesują się specjalizacjami przydatnymi w pracy rehabilitacyjnego zakładu leczniczego, więc pracują: reumatolog, balneolog, ortopeda, pediatra i internista. Większość z nich specjalizacje uzyskała pracując we Wleniu. Każdy oddział posiadał specjalistę gimnastyki leczniczej, który dysponował salą gimnastyczną. Konsultantem rehabilitacyjnym i ortopedycznym Sanatorium był lekarz nacz. PPU Cieplice dr Jerzy Timmler, ortopeda, pediatra i rehabilitant w jednej osobie. Oddział reumatologiczny wizytowała p. prof. Eleonora Reicher z prof. J. Zajfriedem zaś oddział szpitalnej geriatrii pod względem naukowym wspomagał prof. Falkiewicz zatrudniony przez Sanatorium w charakterze konsultanta naukowego.

Problemy mieszkaniowe fachowego personelu dr Tadeusz Klekowski starał się rozwiązać wybudowaniem bloku mieszkalnego na ulicy Pocztowej. Budynek został oddany do użytku dla 21 lokatorów w 1968 roku. Plan wybudowania podobnego – drugiego dyrektor nie zdążył już zrealizować.

Dr Tadeusz Klekowski był estetą. Dbał o zakład, szczególną troską otaczał ogrodnictwo i park sanatoryjny. Ogrodnictwo ze względu na produkcję kwiatów i zieleni, park sanatoryjny ze względu na stary drzewostan i tradycję zaczerpniętą ze stylu, w jakim zakład był prowadzony przez prawowite właścicielki siostry zakonne Elżbietanki – Szarytki.

Przywiązywał wielką wagę do życia kulturalnego pracowników i pacjentów. Uznawał, że symbioza w tej dziedzinie noże tylko wpłynąć na atmosferę właściwie pojętej troski o pacjenta. Teatry z Jeleniej Góry i Wałbrzycha dwa razy w miesiącu dawały przedstawienia dla pacjentów i pracowników. Dyrektor gustował w dobrej muzyce klasycznej stąd liczne wizyty we Wleniu znakomitości polskiej muzyki. Że wymienię tylko niektórych: chór Stuligrosza z Poznania, Hesse-Bukowską, Czerny-Stefańską, Kulką i wielu, wielu innych. W tym celu został za zgodą Ministerstwa Kultury do sanatorium wleńskiego zakupiony fortepian marki Steinway.

Obowiązkiem nieomal każdego pracownika sanatorium było uczestniczenie w działalności zespołu artystycznego, prowadzonego pod kierownictwem kierownika administracyjnego śp. Ireneusza Łuczaka. Zespół działa w oparciu o sekcję recytatorską, chór, taneczną i monologów. Dyrektor osobiście doglądał prób. Występy zespołu cieszyły się dużym powodzeniem wśród kuracjuszy. Stanowisko pracownika KO sanatorium z reguły było obsadzane przez „muzykującego” pianistę, który obowiązkowo dawał koncerty dla pacjentów oraz akompaniował na zajęciach gimnastyki porannej.

Plany Dyrektora w kształtowaniu zakładu rehabilitacyjnego były bardzo konkretne. Już w 1970 roku dysponował dokumentacją na budowę basenu rehabilitacyjnego, W latach 1969/70 dr Tadeusz Klekowski dokonał zakupu sprzętu rehabilitacyjnego na około 1 miliona złotych. Był wytrwały i konsekwentny, nie zrażały Go niepowodzenia. W celach służbowych w ciągu jednego tygodnia potrafił i trzy razy odbyć uciążliwą podróż do stolicy. Problemami zakładu leczniczego kolejarzy potrafił zainteresować władze miejskie i powiatowe. Udzielał się, jako radny Wlenia i Powiatowej Rady Narodowej we Lwówku Śl. Korzystano z Jego mądrych rad i trafnych pomysłów. Szpital we Lwówku Śl. to dzieło takiego trafnego pomysłu, z czasów, gdy piastował funkcję przewodniczącego sekcji służby zdrowia w Radzie Narodowej Lwówka Śl. żył problemami zakładu i potrafił nimi zainteresować wielu pracowników. Nikt nie narzekał na brak pracy.

Był posiadaczem odznaczeń resortowych PKP i służby zdrowia oraz Złotego Krzyża Zasługi i Kawalerskiego Orderu Odrodzenia Polski.

Był bezpartyjnym, ale znakomicie dawał sobie radę z sekretarzami POP i Komitetu Powiatowego. Był Lekarzem – Humanistą. Zawsze Służył pomocą potrzebującym nie tylko, jako lekarz.

Żegnaliśmy Go 31 maja 1971 roku, nie zdając sobie sprawy, że Jego odejście z Sanatorium, jest wynikiem manipulacji stanowiskami przez ówczesny zarząd okręgowy kolejowej służby zdrowia we Wrocławiu.

Dyrektor Tadeusz Klekowski nie dokończył rozpoczętego dzieła, gdyż został „nakłoniony” do przejścia na emeryturę w celu zwolnienia stanowiska dla człowieka nomenklatury partyjnej. Przeniósł się do Sopotu. Tam też zmarł w lipcu 1972 roku

Szczęście mieliśmy my, którzy z nim pracowali: Państwo Alina Krymuza, Bogusława Szczurek i Witold Szczurek pracownicy służby zdrowia. Nasza pamięć o Nim dała o sobie znać w pamiętnych latach „Solidarności” 1980/81. Na wniosek pracowników, sanatorium przybrało Jego Imię. Imię Człowieka, który dzięki swojej inteligencji i doświadczeniu życiowemu, znakomicie radził sobie z systemem totalitarnym, którego mechanizmy poznawał na Litwie od 17 września 1939 do momentu wyjazdu z Wilna.

Szkoda, że nie doczekał czasów, w jakich obecnie przyszło nam żyć. Wierzył, że one muszą prędzej czy później nastąpić.

Nam żyjącym nie pozostało nic innego jak być kontynuatorami Dzieła tego Człowieka.

 

P.S. Syn Dyrektora Klekowskiego – Janusz Klekowski współtworzył w stanie wojennym Radio „Solidarność”. Więcej o życiu Janusza Klekowskiego na stronie www.stenzel.waw.pl.

 

Wspomnienie – Adam Klimowicz

Po II wojnie światowej na Ziemie Odzyskane przybyło wielu repatriantów z Lwowa, wśród nich był młody, 31 letnich wówczas Adam Klimowicz, który wraz z żoną Władysławą, osiedlił się we Wleniu. Otrzymał mieszkanie w domu przy ul. Politajewa 3 i zadomowił się na dobre w nowo powstającej tutejszej społeczności.

 

Rychło zdobył sobie ogólny szacunek i uznanie, gdy zorganizował i otworzył pierwszą publiczną bibliotekę. Jej działalność nie sprowadzała się tylko i wyłącznie do wypożyczania książek. Pan Adam Klimowicz prowadził w jej ramach także ożywioną działalność kulturalno- oświatową i to nie tylko na terenie miasta, ale również wśród osadników- gospodarzy, zasiedlających okoliczne wioski. Był, bowiem urodzonym społecznikiem- pasjonatem, co dla niektórych mieszkańców było solą w oku, zwłaszcza dla aktywistów tutejszej komórki PPR-u. Uwidoczniło się to zwłaszcza z chwilą, kiedy Klimowicz został członkiem opozycyjnego Stronnictwa Pracy a następnie, kiedy w grudniu 1945 roku został sekretarzem Zarządu Miejskiego Związku Osadników Wojskowych we Wleniu. Zapewne nie przypuszczał wtedy, jakie poniesie z tego tytułu konsekwencje

Tymczasem Panu Adamowi wszystkiego było mało i dlatego wkrótce z jego inicjatywy powstał w 1946 roku pierwszy miejscowy klub sportowy „Orzeł”. A że był nietuzinkowym człowiekiem, został czynnym zawodnikiem drużyny piłkarskiej tegoż Klubu. Prawdopodobnie ta jego nowa, lokalna inicjatywa wynikała z jego rodzinnych związków. Otóż swego czasu – jeszcze we Lwowie – jedna z jego sióstr, wyszła za mąż za jednego z braci Matyasów – Mieczysława, znanych i słynnych piłkarzy „Pogoni” Lwów. To, dlatego po 1956 roku w nawiązaniu do lwowskich tradycji i resentymentów części mieszkańców Wlenia, pochodzących z tego miasta nazwa klubu sportowego została zmieniona na „Pogoń”.

Tymczasem zbliżał się nieuchronnie termin pierwszych wyborów powszechnych w kraju. Ponieważ Klimowicz był bardzo aktywnym członkiem – to na niego padł wybór kierownictwa władz wojewódzkich Stronnictwa we Wrocławiu – polecając mu rozszerzyć i ugruntować wpływ Stronnictwa Pracy w byłym powiecie lwóweckim. To było początkiem osobistego i jego rodziny – nieszczęścia… Narastał, bowiem coraz bardziej czerwony terror, którym komuniści chcieli zastraszyć i sparaliżować działalność opozycyjnych partii – również na Dolnym Śląsku.

W nocy z 9 na 10 stycznia 1947 roku Adam Klimowicz został aresztowany w swoim mieszkaniu przez funkcjonariuszy „bezpieki”- pod zarzutem posiadania i rozpowszechniania antypaństwowych ulotek. Sposób przeprowadzenia rewizji w jego mieszkaniu wskazuje, że była to zręcznie zmontowana prowokacja polityczna. Według relacji współtowarzyszy niedoli, którzy mieli to szczęście, że przeżyli i po 1956 roku wyszli na wolność z lwóweckich piwnic Urzędu Bezpieczeństwa; pan Adam przeszedł bardzo ostre, intensywne śledztwo, podczas którego – jak wskazywały ślady na ciele – nie szczędzono mu bicia i wymyślnych tortur. Wszystko wskazuje na to, że nie wytrzymał UB-eckiego, brutalnego śledztwa i w wyniku odniesionych obrażeń zmarł. Po wydaniu zwłok został pochowany na jednym z krakowskich cmentarzy, bowiem w Krakowie mieszkali jego rodzice, siostry i młodszy brat. Według urzędowego pisma- jakie otrzymała jego żona- „stało się to w rezultacie samobójczego skoku z drugiego piętra„. Tylko tyle suchych słów wyjaśnienia nic więcej! A przecież 15 stycznia 1947 roku został zabity młody pełen pasji życiowej 33-letni człowiek, dla którego słowa „patriotyzm”, „Ojczyzna” znaczyły wszystko! Został zabity człowiek, który pozostawił bez środków do życia żonę i 1,5-roczną córeczkę!

Minęły lata, aż przyszedł pamiętny 4 czerwca 1989 roku, a wraz z nim nadzieja, że niezawisły Sąd III RP zlikwiduje także i wleńską „białą plamę”. Niestety… „gruba kreska” pana Mazowieckiego zniweczyła także i tę- zwykłą ludzką nadzieję. Podczas rozprawy w jeleniogórskim Sądzie Wojewódzkim- 17 września 1992 roku – pani Klimowicz usłyszała w pewnym momencie ironiczne zapytanie byłego funkcjonariusza UB: „Jak długo jeszcze odgrzebywać będziecie tak stare sprawy?!”. Słowa, które wstrząsnęły nią dogłębnie!

Finał sprawy był jednak z goła nieoczekiwany, godny zaiste starych „dobrych czasów” i miał miejsce poza salą rozpraw.

Pewnego dnia, niespodziewanie panią Klimowicz w Opolu – gdzie mieszkała u córki – odwiedzili byli „smutni panowie”, którzy mówiąc oględnie – poradzili jej, aby dała sobie spokój ze sprawą śmierci męża

Sprawa aresztowania, kilkudniowego torturowania i śmierci Adama Klimowicza, do dzisiaj pozostaje niewyjaśniona.

W tragicznych okolicznościach odszedł człowiek, mąż i ojciec, ale także zasłużony społecznik, jeden z „Ojców” tego miasta, o którym przez lata nie wypadało głośno mówić, a dzisiaj – kto jeszcze o nim pamięta … ?

 

Na podstawie oraz z wykorzystaniem fragmentu artykułu Odwrotna strona medalu, PRAWDA O SŁOWIE „PRZEPRASZAM” autorstwa M.Z. – Herold Dolnośląski, 28 luty 1994 r.

Wspomnienie – Antoni Chyliński

Rodzina Chylińskich w 1945 r. przeniosła się na Dolny Śląsk i osiadła we Wleniu. Ojciec (Aleksander Chyliński) początkowo pracował, jako inspektor rybacki w Urzędzie Ziemskim w Cieplicach, a od 1949 r. był kierownikiem Domu Wypoczynkowego „Leśny Dwór” we Wleniu. Członek Polskiej Partii Socjalistycznej i Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, był jednak krytycznie oceniany przez Komitet Powiatowy PZPR, jako człowiek otaczający się ludźmi „…nie związanymi z naszą władzą…”. Zmarł nagle w 1954 r.

 

Antoni Chyliński latem 1946 r. zamieszkał z rodzicami (Aleksandrem i Heleną) we Wleniu, Osiedle Południowe 5. Wyrastał w atmosferze głęboko patriotycznej i religijnej. Jego dwaj starsi bracia, Janusz i Jerzy, byli żołnierzami Armii Krajowej, obaj zginęli w Powstaniu Warszawskim. W 1943 r. Antoni Chyliński wstąpił w szeregi podziemnego harcerstwa (drużyna „Zawisza”). W czasie powstania jego zadaniem było dostarczanie żywności walczącym. Na jego postawę i przekonania silny wpływ miało także zetknięcie się jeszcze podczas okupacji z ruchem narodowym. Idee niepodległościowe i narodowe utrwaliło uczęszczanie do „Szkoły Orląt Grunwaldzkich”, zorganizowanej na wzór wojskowy, w której uczyła się młodzież należąca w czasie wojny do różnych formacji konspiracyjnych, wśród nich i narodowcy. W opinii Zarządu Szkolnego ZMP Antoni był: „…zapatrywań politycznych demokratycznych, lecz nie bardzo pozytywnie nastawiony do obecnej rzeczywistości…”.

Od września 1946 r. został uczniem II klasy Gimnazjum im. Stefana Żeromskiego w Jeleniej Górze. Już wówczas chciał zorganizować wokół siebie grupę kolegów, doprowadził we Wleniu do jednego spotkania, ale nic z tego nie wyszło. Do utworzenia tajnej, młodzieżowej organizacji o nazwie „Orlęce Oddziały Bojowe” doszło dopiero na początku 1949 r. Jej członkami zostali uczniowie szkół jeleniogórskich: Remigiusz Ziółek (ps. „Mały”), Roman Gerhardt (ps. “Romeo”), Lesław Fedzin (ps. “Duży”), Zbigniew Dymecki (ps. „Kruk”), Dżefar Radkiewicz (ps. „Franek”), Andrzej Kowalczuk (ps. „Sowizdrzał”), Jan Serafin (ps. „Kruk”), Jerzy Witkowski (ps. „Varda”) oraz Ryszard Turowski. Najstarszy z nich, Ziółek miał lat 20, najmłodszy Serafin 14.

Zadaniem organizacji była walka z narzuconym Polsce ustrojem, obrona Kościoła katolickiego przed represjami. Od połowy 1947 r. władze komunistyczne rozpoczęły proces stalinizacji Polski na polu gospodarczym (likwidacja własności prywatnej w handlu, rzemiośle, kolektywizacja), politycznym (powstanie PZPR, przymusowe zjednoczenie organizacji młodzieżowych i partii) oraz społecznym (ateizacja społeczeństwa, represje wobec kościoła oraz byłych członków podziemia niepodległościowego). Członkowie „OOB” chcieli walczyć za pomocą rozklejania ulotek oraz działania samokształceniowe (spotkania, na których omawiano aktualne wydarzenia, organizowanie uroczystości rocznicowych np. z okazji 3 maja, 11 Listopada). Ulotki były rozwieszane na terenie Jeleniej Góry, Kowar, Wlenia. Zrezygnowano natomiast z pomysłu dokonywania napadów w celu zdobycia środków na dalszą działalność, jako zbyt ryzykowny. Zamiast tego członkowie organizacji wpłacali dobrowolne sumy pieniędzy, za które kupiono ręczną drukarenkę z gumowymi czcionkami. Chyliński podzielił organizację na trzy patrole (jeleniogórski, kowarski oraz patrol bezpieczeństwa i wywiadu), których członkowie zbierali informacje m.in. o znajdującej się w Kowarach kopalni uranu.

Do dekonspiracji organizacji doszło przez przypadek w październiku 1949 r., kiedy członek szkolnego koła Związku Młodzieży Polskiej znalazł w kalendarzu jednego z konspiratorów odręcznie napisany rozkaz „Świstaka” z pieczątką „OOB”. Przekazał znalezisko przewodniczącemu ZMP Julianowi Sobocie. Jeszcze tego samego dnia ulotka z nazwiskiem Chylińskiego trafiła poprzez KM PZPR do PUBP w Jeleniej Górze.

Antoni Chyliński został aresztowany 31 października, kolejne zatrzymania nastąpiły 2 i 23 listopada. Dochodzenie prowadzone było przez oficera śledczego PUBP Jelenia Góra ppor. Stanisława Duszę pod nadzorem szefa WUBP we Wrocławiu, ppłk Jana Zabawskiego zakończono 4 lutego 1950 r. Proces członków „OOB” przed Wojskowym Sądem Rejonowym we Wrocławiu na sesji wyjazdowej w Jeleniej Górze rozpoczął się 15 maja 1950 r. Proces miał charakter pokazowy, z udziałem uczniów szkół z Jeleniej Góry i okolic. Podczas przewodu sądowego Chyliński starał się wziąć całą winę na siebie, minimalizując aktywność pozostałych oskarżonych. 17 maja 1950 r. sędzia wojskowy kpt. Zygmunt Kubrycht uznał Antoniego Chylińskiego za winnego przynależności do nielegalnego klubu Stronnictwa Narodowego na terenie szkoły, usiłowania doprowadzenia do usunięcia organów władzy i zmiany przemocą ustroju państwa, przechowywania broni palnej oraz wydawania polecenia zbierania wiadomości stanowiących tajemnicę (Kopalnie Kowarskie) i skazał za to na 8 lat więzienia.

Antoni Chyliński został osadzony w więzieniu w Jeleniej Górze. 22 września 1950 r. po przepiłowaniu krat w oknie wychodzącym na podwórko więzienne brał udział w próbie ucieczki. Chylińskiego przeniesiono do Centralnego Więzienia w Rawiczu. Resztę kary spędził w Jaworznie, więzieniu nr 1 we Wrocławiu (osadzony w oddziale izolacyjnym) i od 13 listopada 1954 r. w Barczewie. Pobyt za kratkami nie złamał go, w ocenie władz więziennych był wrogo nastawiony do ZSRR, ustroju panującego w Polsce, nie okazywał skruchy i był karany za „…sianie wrogiej propagandy na temat walczącej Korei…”. Naczelnik więzienia w Barczewie pisał w charakterystyce więźnia, że mimo pięcioletniej odsiadki „…w przeprowadzonej z nim rozmowie odnośnie warunkowego zwolnienia za dobre zachowanie oświadczył, że łaski żadnej nie chce…”. Co więcej, opowiadał innym więźniom, że Związek Radziecki okupuje Polskę i wszystko z Polski wywozi; że w Polsce nie ma swobód demokratycznych.

Wielokrotnie listy z prośbą o zwolnienie z więzienia kierowali do władz partyjnych i sądowych matka oraz Roman Gerhardt. Decyzją WSR we Wrocławiu z 5 maja 1955 r. Antoni Chyliński został warunkowo zwolniony z reszty odbywania kary na okres próbny do 2 listopada 1957 r. Mury więzienia w Barczewie Chyliński opuścił 7 maja 1955 r. mając 24 lata. Nie wrócił już do Jeleniej Góry, osiedlił się w Koluszkach a następnie w Łodzi.

Absolwent Uniwersytetu Łódzkiego, Wydziału Prawa. W
czasach „Solidarności” propagował tezę „jedność w różnorodności” w kilku wydawanych niezależnych pismach, doradca prawny MKZ „S”, redaktor niezależnego czasopisma „Propozycje i dyskusje”. Internowany 13 grudnia 1981 r. w Ośrodku Odosobnienia w Łęczycy i Łowiczu, został ze względu na zły stan zdrowia zwolniony w połowie 1982 r. Od tego czasu poświęcił się bez reszty dalszej podziemnej walce o trwanie Związku, zakładając tajne struktury „S” w kilkunastu zakładach pracy i zakładając pismo „Gotowość’.

Zmarł nagle – 3 marca 1986 – pogrzeb, który zgromadził niespodziewanie liczny kondukt żałobny, stał się swoistą manifestacją „gotowości” dalszej walki o „S”.

Źródła: jbc.jelenia-gora.pl, „Antoni Chyliński”, autor: Robert Klementowski, Stowarzyszenie Wolnego Słowa Oddział w Łodzi, wywiad (esb), inf. J. Śreniowski i www.encyklopedia-solidarnosci.pl autor: Jacek Krakowski. Ilustracje: zdjęcie-Chyliński Antoni, ze zbiorów IPN, Ulotka- Reprodukcja ulotki przygotowywanej i rozwieszanej przez Antoniego Chylińskiego i jego kolegów w Jeleniej Górze i Wleniu w 1949 r., ze zbiorów IPN, żródło: jbc.jelenia-gora.pl „Antoni Chyliński”, autor: Robert Klementowski